Cześć, Troszkę mnie tu mało ostatnio ale na swoje usprawiedliwienie mam to że im bliżej czerwca tym bardziej zabiegana jestem. Jakby tego było mało męczyło mnie przeziębienie więc nawet weny nie miałam a jak już zasiadłam do kompa to i on zaczął strajkować. Zawsze gdy zamawiam lakiery przez internet decyduję się na więcej sztuk. Co niezmiernie denerwuje moją drugą połowę i rani budżet. Ostatnio pokazywałam Wam piękny kolorek złota z Provocater który zakupiłam na promocji. Wtedy również grono moich lakierów zasilił kolorek 55 Violet. O tym jaki on piękny świadczy to, że spodobał się mojej siostrze która nie lubi fioletów. Zaraz jak go zobaczyła uznała że chce go mieć na paznokciach. Ku mojemu nieszczęściu sama znalazła już pomysł na zdobienie która miało wylądować na jej paznokciach. I tu zaczyna się problem... Malowanie cienkich wyraźnych linii czarną hybrydą jest dla mnie niewykonalne. Tak przyznaję się, że zamysł był całkiem inny ale po kilkunastu próbach musiałam się pod